Jak to powiedział jeden z naszych przewodników – Kreta jest dla niezdecydowanych. Dla tych, którzy nie mogą dokonać wyboru między morzem a górami. Tu mamy wszystko razem.
Mój wyjazd odbył się na początku sezonu, 23.04-30.04.2017, kiedy słoneczko świeciło całymi dniami, temperaturę nie schodziła poniżej 22 stopni, a część hoteli była jeszcze pozamykana. Wyspa budziła się do życia i nie była skażona nadmierną turystyką. Wszędzie było zielono, a woda krystalicznie czysta (choć zimna). Każdy miał szeroki uśmiech na twarzy, a ja miałam wrażenie że życie toczy się w rytmie “Siga, Siga”… I taką Kretę chciałabym odwiedzać...